To ja mam cokolwiek gorzki żart z prawosławnego podwórka
Spotykają się pastor protestancki, rabin i prawosławny batiuszka i tak pierwszy zaczyna rozmowę:
- Wiecie, moi drodzy, wiewiórki zalęgły się w naszym zborze i ciągle robiły jakieś szkody. Rada zboru zebrała się, podjąć decyzję o tym, co robić.
- No i co zrobiliście?
- Ano, postanowiliśmy, że trzeba wiewiórki zewangelizować i włączyć do społeczności. No to wiewiórki zostały zewangelizowane, odmówiły modlitwę grzesznika, zostały ochrzczone na wyznanie wiary. Ale niestety tym bardziej poczuły się u siebie, tak się rozgościły, że w końcu przegryzły kable elektryczne i nasz zbór spłonął.
- O, to zupełnie jak u nas - powiedział rabin.
- A co się stało? - spytał batiuszka.
- U nas też się zalęgły wiewiórki. Stwierdziliśmy, że może jak przejdą na judaizm, to lepiej będą traktować naszą synagogę. No to je obrzezaliśmy.
- I co?
- No nic, obrzezaliśmy je, trochę je to powstrzymało, nie mogły się przez jakiś czas ruszać, to szkód nie robiły. Ale jak doszły do siebie, to też przegryzły kable i synagoga spłonęła.
- No my też mieliśmy problem z wiewiórkami, ale jakoś sobie daliśmy radę - mówi batiuszka.
- Ale jak? - pytają pozostali dwaj.
- No, po prostu: ochrzciliśmy je, pomazaliśmy św. mironem, udzieliliśmy Komunii i od tej pory bywają u nas tylko na Paschę.
Jestem raczej nieobecny na forum; jeśli chcesz się ze mną skontaktować, wyślij do mnie e-mail poprzez mój profil.