izaak1989 pisze:Od jakiegoś czasu zacząłem regularnie czytać Biblię (...). Uczestniczyłem w nabożeństwie w kościele chrześcijan baptystów, obecnie słucham nabożeństw przez internet, czytam literaturę duchową głównie z nurtu baptystycznego i reformowanego.
Dobry wybór. Baptyści w Polsce to zdrowa i biblijna nauka. "Krzywdy" Ci nie zrobią (biorąc pod uwagę wynalazki typu kościoły w hotelach, chrzty w wannie i inne takie jazdy ze "świętym śmiechem" na czele).
izaak1989 pisze:Podczas jednej z modlitw w domu mojej żonie nie spodobało się to że nie odmówiłem modlitwy ,,Zdrowaś Maryjo" była bardzo oburzona. Powiedziała że całe życie modliłem się do Maryi a teraz nagle przestaję ? Dodała że daję dziecku zły przykład i źle się to dla nas skończy - mówiąc to miała na myśli że dosięgnie nas jakieś nieszczęście, kara od Boga.
Cóż nie mam dobrych wieści. Będzie ciężko - wiem coś o tym. Żona się po prostu o Ciebie boi...
izaak1989 pisze:Z kart Biblii wiem o tym że jedynym pośrednikiem do Boga jest Jezus Chrystus, po głębszej analizie tekstu biblijnego ciężko mi teraz ułożyć sobie w głowie kult maryjny. Nie chcę się przez to kłócić ale nie wiem jaki można zastosować tu konsensus. Czy ktoś miał podobne sytuacje ? Najgorsze jest to że to wywołuje u niej taki strach że może naszą rodzinę z tego powodu spotkać coś złego, skąd taka fobia?
Kult Maryjny jest jakby to ująć zgrabnie - dwojaki? Z jednej strony mamy kompletnie wypaczone pojęcie "pobożności Maryjnej" w rzymskim katolicyzmie. Doktryna rzymskokatolicka dot. Marii się "broni" o tyle, że jest spójna i wyraźnie stawia granice tego kultu. Praktyka jednak jest kompletnie z innej planety, wywyższająca Marię do praktycznie "jedynej nadziei" dla człowieka. Sam kościół rzymskokatolicki poza jakimiś wzmiankami w katechizmie (dot. granic tego kultu) nie robi nic lub praktycznie nic, aby zwalczać patologię, która narasta. Czasami mam wrażenie, że nawet sprzyja tej patologii...
Z drugiej strony mamy "pobożność Maryjną", która w ujęciu biblijnym jest wspaniałym świadectwem wiary i zaufania Bogu i Jego obietnicom. Taka pobożność jest w katolicyzmie rzymskim niezwykle rzadko spotykana (to są jakieś wyjątki kompletne chyba), ponieważ praktyka jaka jest wie każdy, kto miał coś do czynienia z rzymskim katolicyzmem. Maria niestety jest w centrum katolicyzmu rzymskiego - nie tyle w ujęciu zajmowania miejsca Boga, ale w ujęciu bycia "po drodze" jako orędowniczka i wstawienniczka u Boga. Dla tego do niej się wszyscy katolicy uciekają, bo ona "może więcej" niż zwykły katolik.
izaak1989 pisze:Będę konsekwentny i mam nadzieję że z czasem uda mi się przekonać żonę do tego co jest napisane w Biblii.
Nie wiem czy wiesz z czym się będziesz mierzył. Z doświadczenia Ci mogę powiedzieć, że ilekroć rozmawiam z katolikami na temat wiary, mam do czynienia z ludźmi będącymi w kryzysie mniejszym bądź większym. Jest to kryzys autorytetu i kryzys wartości. Owa sytuacja jest spowodowana rozdźwiękiem pomiędzy tym co się do nich mówi w kościele, a tym jakie świadectwo za tymi słowami stoi. Jeżeli Twoi najbliżsi nie są w tej sytuacji, ale uparcie pozostają bezkrytyczni wobec katolicyzmu - to pozostaje Ci modlitwa i osobiste świadectwo w czynie, ponieważ
nie przekonasz nikogo do zaufania Chrystusowi za pomocą własnych sił. Bóg jest sprawcą wiary i to On pociąga do Chrystusa - nie jest to dzieło człowieka.
Dodatkowo, każde istotne w tym kontekście stwierdzenie z Pisma Świętego może być przykryte doktryną i tradycją katolicką, która nadaje mu kompletnie inny wydźwięk. Przykładowo kult obrazów, miejsc świętych, relikwii, Marii właśnie czy inne rzeczy, które praktycznie "poróżnią" Was jeszcze mocniej. Biblia rysuje wyraźną granicę i dużo będzie od Ciebie zależało - gdzie ta granica przebiegnie, bo to Ty chcesz tę granicę rysować. Trudne to...
izaak1989 pisze:Dzisiaj odbyliśmy dłuższą rozmowę i zdawała mi mnóstwo pytań i czasami nie wiedziałem co odpowiedzieć
Pytała głównie o sakramenty, bo skoro ich nie ma to nasz ślub jest nieważny.
Znany i przerabiany temat. Twoja Żona się boi - musisz to zrozumieć.
Przecież każdy katolik Ci powie, że poszedłeś do "kociarzy" żeby sobie ogarnąć rozwód, nie?
izaak1989 pisze:I co ma cementować nasz związek?
Miłość naturalnie. A czym jest ta miłość? Odpowiedź w Piśmie.
izaak1989 pisze:Co , przysięgą małżeńską przed Bogiem ?
A co ma być - ważna. Wasz ślub byłby tak samo ważny gdyby był zawarty w USC. Każda zdrowa biblijna społeczność będzie małżonków z USC traktowała na równi z małżonkami "kościelnymi". Z tego co wiem, katolicy to mocno rozgraniczają. Cywilny - to nie ślub... No otóż mam złą wiadomość - to JEST ślub i JEST tak samo ważny jak ten w kościele. Przed Bogiem liczy się co innego, a nie papierek. Przypomnieć można też, że to nie kościół udziela ślubu, ale małżonkowie sobie go udzielają - kościół błogosławi.
izaak1989 pisze:Dlaczego chrzest dzieci nie jest ważny?
Są na forum całe tematy o chrzcie - poczytaj. Ogólnie rzecz ujmując są różne szkoły. Protestanci niektórzy też chrzczą dzieci.
Ja uważam, że taki chrzest byłby
być może uzasadniony w czasie kataklizmu, wojny jakiejś czy np. prześladowań. W starożytnym Rzymie był czas, gdy śmiercią karano konwertytów. Między innymi był to powód chrzczenia dzieci. Nie znaczy, że to był jedyny powód dla którego chrzest dzieci się pojawił - bo tak, uwaga - on się w katolicyzmie POJAWIŁ, a nie był u jego zarania. Oczywiście doktryna katolicka już to tłumaczy inaczej...
izaak1989 pisze:A co z dziećmi i rodzinami w czasach apostolskich, przecież wtedy na pewno chrzest przyjmowały rodziny a wraz z nimi dzieci.
A co ma być? Tak być może było też, że dzieci przyjmowały chrzest, a niemowlęta czy przyjmowały? Trudno powiedzieć. Niemowlęta mogły być błogosławione, może ktoś je też "obmywał" w wodzie na znak jakiegoś błogosławieństwa, obmywane mogły być w tej wodzie, w której cała rodzina się chrzciła. Może to miało dla kogoś znaczenie? Wierzenia starożytnych pogan (Rzymian i nie tylko) są dla nas zagadką i obiektem badań historyków i archeologów. Ja bym nie wysnuwał zbyt daleko idących wniosków. Mamy XXI wiek i inne perspektywy. Rodziny dziś, a rodziny w starożytnym Rzymie to jakaś kompletna przepaść. Nie do porównania nie mówiąc o obyczajach, tradycji itd. itp.
izaak1989 pisze: co jest złego w modlitwie,, Zdrowaś Maryjo" ? Że jest święta i błogosławiona?
Pierwsza część to cytat z Pisma. Druga część to zwracanie się do stworzenia w modlitwie, a nie do Stwórcy. Co złego? A to, że kierujesz swoje oczy na coś, co staje pomiędzy Tobą a Chrystusem. Pomału ulegasz maryjnej otoczce. Skoro "Zdrowaś" nie jest takie złe, to może różaniec też? A jak różaniec, to może medalik? Może szkaplerz? Może pielgrzymka?
izaak1989 pisze:Co z tyloma potwierdzonymi objawieniami i cudami..
Nic. Cuda nie są wyznacznikiem naszej wiary. Cuda mogą być oszustwami. Ktoś, kto buduje swoją wiarę w Boga na bazie cudów - jest niestety oszukiwany. Cuda są też u protestantów i to jakie - ludzie ożywają, ludzie mają wydłużane nogi, ludzie wstają z wózków inwalidzkich, ludzie gadają językami obcymi, ludzie padają w duchu (jakimś duchu, nie wiem w jakim), ludzie jeszcze nie latają, chociaż w USA to może już i latali. Nawet widziałem jak jakiś pastor powalał ludzi mocą machania swoją kurtką czy coś... Komedia taka, że weź...
Szatan potrafi przyjąć postać anioła światłości - to powinno wystarczyć żeby od "cudów" uciekać daleko.
izaak1989 pisze:powiedziałem że to dziwne że Maryja wybierała tylko dzieci a Bóg wybierał dorosłych mężczyzn na proroków no może Samuel. A moja żona na to bo dzieci są czyste i bezgrzeszne...
Nie tylko dzieci wybiera. Inna sprawa, że liczba "objawień" rośnie w ostatnim czasie w dziwnym połączeniu z rozwojem doktryn maryjnych. To ciekawa zależność jest...
Niestety dzieci nie są czyste i nie są bezgrzeszne. Przykro mi chociaż też bym chciał, żeby było inaczej - wszak to dzieci...
izaak1989 pisze:I że kościoły protestanckie nie są idealne bo jest ich tak dużo i nie potrafią się ze sobą dogadać.
Nawet się dogadują - nie wszystkie oczywiście, bo jest dużo mających wypaczoną naukę i głoszących herezje.
Niestety nie ma "idealnego" kościoła. Nikt chyba nie twierdzi, że u protestantów jest super i wszystko tip-top.
izaak1989 pisze: I nie są tacy biblijni bo obchodzą święta tyłu Wielkanoc i Boże Narodzenie, noszą czapki mikołajowe i dekorują domy królikami wielkanocnymi. Ciężko...
Ehhh... Co tu pisać. Ja już mam prezenty przygotowane.
Biada mi...? Wiem, że są "pogromcy choinek" i "inkwizytorzy mikołaja" - u nich pewnie jestem spalony.