2tm31617 pisze:2tm31617 pisze:Ja osobiście mam nadal problem z postrzeganiem predestynacji, wybrania, wolnej woli. Mam jednak swoje przemyślenia.
Bo mając słabą wiarę, albo chcąc zbawienia naszych bliskich, można pomyśleć, że to okrutne iż Bóg wie, kto dostąpi zbawienia, a kto nie, i można się czuć z góry przegranym - a Jego nazywać wówczas mordercą, bo nic nie należy od naszej woli.
Wiec jak dotąd uważam że spór kalwiński i arminiański, chociaż mają fragmenty Biblii na swoją obronę, wydaje mi się, że kończy sie gdzieś pośrodku.
Ponieważ Bóg jest wszechmocny i przed założeniem świata wiedział jak wszystko sie potoczy pogląd kalwinów na zbawienie musi być prawidłowy.
Ponieważ w naszym ludzkim poznaniu jesteśmy w stanie podejmować decyzje z naszą wolną wolą (tak jak Lucyfer miał wolną wolę odwrócić się od Boga), to pogląd arminian o naszym wyborze Jezusa też jest słuszny, choć niektórzy kalwini podważą to jako że wolna wola nie istnieje.
Spokojnie. Bóg wie, kto będzie zbawiony, kto dostąpi Ducha Świętego, kto nawróci się na Jezusa. Ale my tego nie wiemy! Dlatego zawsze mamy szansę na zbawienie w naszym niewszechmocnym pojmowniu świata. Ponieważ pojmujemy czym jest wolna wola, jesteśmy w stanie w naszym odczuciu wyrwać się z piekła. Na początku taki nawrócony z własnej woli byc może myśli, że to jego zasługa, ale gdy wchodzi w Biblie i szczególnie fragment listu do Hebrajczyków, zrozumie że jest tylko niemowlęciem pijącym mleko, natomiast jego poznawanie przekształca go w dorosłego nowonarodzonego jedzącego stały pokarm i wówczas nie ma wątpliwości, że zbawienie było dzielem Ducha Świętego.
Podsumowując:
Z pozycji Boga jest wybranie (predestynacja) - wszechmoc -, i dał równocześnie obietnicę, że każdy ma szansę - ludzkie możliwości.
Z pozycji człowieka jest wolna wola, czyli zawsze jest szansa na wybranie.
Bez obietnicy o możliwym nawróceniu dla każdego, chrześcijaństwo nie miałoby sensu. Bo gdybym grzeszył, a Biblia by uczyła: "Ty, niewierzący w Jezusa od maleńkości, nigdy mnie nie dostąpisz!" No i co wtedy? Ateizm lub terroryzm islamski murowany! Wiec ja, wybrałem Chrystusa, bo On obiecał, że mnie chce i w tym momencie spór zbawienia mnie nie obchodzi, dostrzegając możliwość pogodzenia konfliktu.
Pytanie tylko, czy jeśli Bóg obiecuje każdemu szansę na zbawienie jest kłamcą? Chyba nie, jezeli obiecuję, ze przyjdę pomóc naprawic tobie samochód, a ty nie wpuszczasz mnie do garażu, to moja obietnica jet mimo wszystko zachowana. A przecież wiedziałem, że mnie nie lubisz, a mimo to ofiarowałem pomoc... Odejdę jak Duch Święty, ale powiem równocześnie: gdybyś mnie potrzebował, wiesz gdzie mnie szukać. Obietnica trwa.
Proszę o wskazanie błędów myślowych mojego wywodu
Jako katol-tradol ciekawi mnie tok rozumowania "protestantów". Świetny opis. Ale trudno to zrozumieć, że ludzie tego nie rozumieją.
2tm31617 pisze:[
Podsumowując:
Z pozycji Boga jest wybranie (predestynacja) - wszechmoc -, i dał równocześnie obietnicę, że każdy ma szansę - ludzkie możliwości.
Z pozycji człowieka jest wolna wola, czyli zawsze jest szansa na wybranie.
ALBO szansa na wybranie ALBO predystynacja. Tertium non datur
Albo coś robię i mam wpływ na wynik, albo wynik jest ustanowiony bez względu na to, co robię.
Dlaczego Bóg miałby kierować się zasadą przy wyborze ludzi do zbawienia inną, niż tą, którą sam stworzył, a która obowiązuje w świecie, który też stworzył, tzn. gdzie nie ma skutku bez przyczyny?
Odpowiedź jest jasna. Ta zasada nie jest od niego.