KAAN pisze:Zbawienia nie można stracić, gdyby to bojowanie o wiarę miało być skuteczne w kwestii zbawienia, to ta walka jest uczynkiem, byłbyś zbawiony ponieważ wygrałeś walkę o wiarę. To absurd, nie daj się zbałamucić takimi głupimi pomysłami.
Twój problem polega na tym, że w czasie analizy Biblii stosujesz metodę dedukcyjną, podobnie jak robią to świadkowie Jehowy. Oni mówią: Bóg jest jeden, Ojciec jest Bogiem, zatem Syn nie może być Bogiem, nieprawdaż? Czyż nie jest to logiczne?
Ty zaś powiadasz, zgodnie z zasadami dedukcji: Zbawienie jest darem Boga, człowiek nie ma żadnej zasługi w tej sprawie, zatem zbawienia nie można utracić. Niepodobna myśleć inaczej!
A jednak Boży tok rozumowania wymyka się zasadom dedukcyjnym. Dlatego, aby nie popaść w herezję, Biblię czytamy indukcyjnie: Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem, a mimo to jest jeden Bóg.
Podobnie w przypadku soterologii, Biblia nakazuje zabiegać o swoje zbawienie, a mimo to zbawienie jest darem Bożym.
Pozwól, że wyjaśnię Ci to na przykładzie innym niż soterologiczny. W Dziejach Apostolskich, 27 rozdział czytamy:
24 "Nie bój się, Pawle, musisz stanąć przed Cezarem i Bóg podarował ci wszystkich, którzy płyną razem z tobą". 25 Bądźcie więc dobrej myśli, bo ufam Bogu, że będzie tak, jak mi powiedziano. 26 Musimy przecież dopłynąć do jakiejś wyspy».
[...]
33 Kiedy zaczynało świtać, Paweł zachęcał wszystkich do posiłku: «Dzisiaj już czternasty dzień trwacie w oczekiwaniu, o głodzie i bez żadnego posiłku. 34 Dlatego proszę was, abyście się posilili; bo to przyczyni się do waszego ocalenia; nikomu bowiem z was włos z głowy nie spadnie».
Wynika z tego, że Bóg ocalił Pawła i całą załogę. Ponieważ Bóg podjął taką decyzję i zapewnił, że wszyscy zostaną uratowani, możemy mieć pewność, że do brzegu dopłyną wszyscy, nawet starcy, a nawet ci, którzy nie umieją pływać. Uratowałby się nawet paralityk, jeśli byłby taki na pokładzie statku. Gwarantem ratunku jest bowiem Bóg, a dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Mimo to Paweł nakazuje zjeść posiłek, aby każdy miał siłę dopłynąć do brzegu. Po co? Czy Bogu potrzebna była siła tych ludzi? Czy potrzebny był tn posiłek? Gdyby Bóg ich nie uratował, wszyscy by utonęli, nawet gdyby nażarli się do syta! A skoro Bóg ich uratował, to nie miało to znaczenia, czy będą silni czy słabi!
A jednak mieli za zadanie się najeść. Koniec kropka.
Biblijny chrześcijanin postąpiłby wówczas tak: najadłby się do syta, ponieważ tak mówi Słowo Boże. Jednak kiedy dopłynąłby do brzegu, wiedziałby, że jego ratunek jest wynikiem interwencji Bożej, a nie rezultatem jego umiejętności pływackich.
Kalwinista natomiast chodziłby po pokładzie, przekonując na podstawie Pism, że skoro zostali uratowani, nie muszą nic jeść, a nawet nie powinni się posilać, ponieważ ich współdziałanie z Bożą łaską umniejszyłoby chwałę Boga.
W obliczu naszej wiedzy o wszechmocy Bożej, rada Pawła jest faktycznie niedorzeczna. Nie powinniśmy jednak czynić z naszego rozumu bożka, ponieważ Bóg prawdziwy, Jego wszechmoc i wszechwiedza wykracza poza naszą zdolność rozumienia. Jeśli ulegniemy pokusie stworzenia logicznie spójnego systemu, który udziela odpowiedzi na wszystkie pytania, wówczas wykreujemy herezję, przedstawiającą ograniczony, karykaturalny obraz Boga.
Ponieważ jednak mamy małe móżdżki, musimy powtarzać za Słowem Bożym jak małpy: Bóg jest jeden? Tak. Ojciec jest Bogiem? Tak. Syn jest Bogiem? Tak. Kto jest autorem Twojego zbawienia? Bóg. Masz w tym jakąś zasługę? Nie. Czy masz się posilać, aby wytrwać w wierze do końca? Tak. Po co? Nie wiem.